Troszkę zaległości się narobiło. Niestety moje raczysko mnie zaczęło porządnie męczyć i niby wyszywam, ale tyle prawie co nic...
Na początek buciki, które na roczek wyszyłam bratankowi. Mogę się już pochwalić, bo prezent już w łapkach maluszka :)
Następnie powstały żabki. Mój UFOk sprzed kilku lat. Wyszywałam od nowa, bo stara robótka była już tak zniszczona, że nie dało się jej odratować. A ja nie potrafię udawać, że czegoś nie wyszywałam i tak po prostu olać ;p
Cały grudzień utknęłam w zamówieniu na kociaki. Wyszyłam aż cztery... Wzór znam już na pamięć :D
W ciągu kilku dni wyhaftowałam krokusika. Muszę znaleźć rameczkę :)
Dalej pracuję nad żabami :) Już niewiele krzyżyków zostało, za to masa konturów, masa... Już się boję.
Ależ one ogromne!
A teraz idę poodpoczywać, bo chemioterapia znowuż mnie zmogła...
Buziaczki!