czwartek, 29 grudnia 2011

Sacrilege!

Sacrilege, and we keep on dancing.
Heretic, whisking round and round.
Blasphemies that go round the fire.
Dont wake from your sleep.

Śpiewam, tańczę, dobrze mi, ach ach!
Nie dziwcie się. Spanie po 4h dziennie doprowadza w końcu do dziwnego stanu. Mam wrażenie, że wszystko co się dzieje wokół mnie to sen.
Ale owy sen jest dosyć interesujący. Więc nie budźcie mnie, o!

Wyszywaniowo cacy. Sami spójrzcie! :)



I dla Was owa heretycka pieśniczka, hopsa:


Sacrilege, and we keep on dancing.
Heretic, whisking round and round.
Blasphemies that go round the fire.
Dont wake from your sleep.

poniedziałek, 26 grudnia 2011

Ho Ho Ho!

Święta chylą się ku końcowi. A Lisic siedzi i dłubie w kanwie. Lubi ten stan błogosławionego nicnierobienia. Słodkie to. I dziko przyjemne :)

Niestety awaria komputera uniemożliwiła mi dodanie TUSALowego zdjęcia w zeszłym miesiącu. Jednak w tym nic mnie nie powstrzyma!
Niteczek przybyło od groma. Nawet nie sądziłam, że tak szybko i tak dużo ich się namnoży :)


Tadadaaa!
Pojawiło się pierwsze postanowienie noworoczne :) Każdego dziewiątego dnia miesiąca będę wrzucać nowe zdjęcie słoiczka :) Jakieś to takie miłe widzieć, że jednak COŚ się robi :)

A co do robienia: różyczki rosną!


Zdjęcie nieaktualne już. Chociaż dzisiaj robione. Listków już całkiem sporo przybyło ;)

Pozdrawiam serdecznie i życzę udanej końcówki Świąt :)
Widzimy się niebawem!

wtorek, 20 grudnia 2011

Mobilizacja :)

No cóż, powoli się zbieram do kupy :)
Czas pochwalić się tym, co ostatnio dziergałam. A dziergałam całkiem sporo :)

 Oto postępy w Elemental Cosmos :)


Zrobilam sobie fajny prezent pod choinkę. Kilka zestawów do wyszywania :)
Oto jak powstają róże z Dimensions :)



A oto ukończony, świąteczny twór!
HO HO HO!


Tym świątecznym akcentem kończę notkę, bo muszę lecieć na wykład pt. "Życie to nie Carmagedon - jeżdżenie po chodnikach to nie najlepszy pomysł" ;)
Nie wiem, jak będę stała z czasem do Świąt, więc życzę Wam od razu dużo spokoju, pogody ducha i szczęścia.
Bo szczęście jest najważniejsze. I to o bycie szczęśliwym w życiu chodzi :)

Tulam!

poniedziałek, 19 grudnia 2011

break

Niewiele osób wie, jak ciężko jest udawać, że jest dobrze, gdy wcale tak nie jest.
Gdy każde zamyślone spojrzenie tłumaczysz przemęczeniem, a bezsenność nieustającą pełnią. Gdy ciągłe zniechęcenie przypisujesz niedospaniu, a za wszechogarniający smutek obwiniasz pogodę.
Są dni, gdy nie chcesz pomocy. Gdy ból dodaje sił, czyni lepszym. Krystalizuje duszę, spaja rozbiegane myśli.
Wydaje się, że jest dobrze.
Wydaje się.
Wystarczy jedna rzecz. Jeden maleńki szczegół. Wystarczy niesforne ziarenko piasku, aby runął cały zamek. Delikatny powiew wiatru, aby padł kolejny domek z kart.

Uśmiecham się sennie, przecierając mokre policzki.
Łudzę się, że cokolwiek ma sens.
Łudzę się, że mam rację.
Łudzę się, że warto żyć.

Może w końcu odnajdę siłę i chęci, aby tu powrócić na stałe.
Na razie muszę posklejać stertę szkła w spokojne życie.
Tylko czemu te drobiny mają tak ostre krawędzie?
Dlaczego znowu krwawię?

...nie wiem już nic



Elemental Cosmos:

środa, 26 października 2011

TUSAL 2011 - październik

Ha! Długo mi się nie chciało, tudzież nie było napełnionych akumulatorków, tudzież światło było nie takie, lub chociaż internet padł. Ale nie lenię się, wbrew pozorom.
Mozolnie męczę tło w Sprytnych Myśliwych. A gdy tego nie robię to wyszywam pentagramik ;)

Nastał 26 października. Zatem czas pochwalić się niteczkami :)


A Elemental Cosmos wygląda już dosyć okazale ;)


Obiecałam, że publicznie obiecam coś.
No to obiecuję:
Obiecuję, że postaram się częściej tu pisywać, zdjęciować i takie tam.
I nie będę się wykręcać brakiem czasu - na przyjemności zawsze trzeba znaleźć czas! ;)

Pozdrawiam ciepło :)

środa, 5 października 2011

Ojooooj.

Znów mnie dopadł. I sprawia, że wszystko staje się nudne i pozbawione sensu.
Oto przed Państwem - syndrom "NIC MI SIĘ NIE CHCE"!

Cały dzień pławiłam się w materialnych rozkoszach, zaczynając od świeżutkich mulinek, na nowiutkim telefonie kończąc (tak, lubię się chwalić tym, na co sama zapracowałam ;)). Samsung Wave 533 to strzał w dziesiątkę jak dla mnie - masa zabawek, bajerów, a przy tym całkiem sporo logiki, która pozostaje logiczna. A mry!

Pozostając przy snobkowaniu, pochwalę się ostatnimi mulinkami.
Oto i przybywam z bukietem! ;)



Mulina pod Elemental Cosmos. Jeszcze tylko dokupić czarną kanwę (bo kawałek, który posiadam w domu, okazał się być niestety za wąski) i startuję :)

Pochwalę się również mulinkową skrzyneczką. Dzisiaj robiłam tam porządek ;)


Lubię skrzyneczki :)

Postęp w tłoczeniu nikły (ale zawsze jakiś!). Postanowiłam, że Myśliwych pokażę dopiero, jak skończę z tym tłem. A troszkę to może potrwać, niestety...

Lisia Dyplomacja troszeczkę urosła. Niewiele jednak. Niestety ostatnio jakoś krucho z czasem wolnym...


Pozdrawiam ciepło :)

sobota, 1 października 2011

Macie przechlapane ;P

Nie od dzisiaj wiadomo, że lisy to psuje pospolite. I tak też swoją klawiaturę popsułam jakieś pół roku temu, gdy niechybnie była spadła na podłogę, zacinając sobie przy tym na stałe lewą stronę klawiszy. Pisanie było udręką, to też odwykłam od kominikatorów, fejsbuków, a pisanie notek ograniczałam do minimum, gdyż męka to była nieziemska. Do tego często owy klawiatur robił mi gruch o podlogę w związku z za krótkim kablem. Łapiąc go zwykle przypadkiem naciskałam magiczny klawisz "power". Pewnie domyślacie się, jak to się zwykle kończyło.
Ale od dzisiaj koniec z męczarniami!
Zainwestowałam w prześliczną klawiaturę z równie piękną myszunią.
I siedzę sobie teraz 2 metry od monitora. I kabli zupełny brak!
Ha!
Toż to raj!
Do wizji raju dorzuca się również nowy telefon.
Samsung Chat 350.
Oj oj, Lis uwielbia sliderki z pełną klawiaturą qwerty. Można pisać, spamować, męczyć, dręczyć i Bogowie jedni wiedzą tylko, co jeszcze.
A on dodatkowo jest taki malutki, taki śliczny, słodki i w ogóle naj naj naj! No. To koniec chwalenia się zakupami. Czas pochwalić się postępami ;)



Lisia Dyplomacja mnie wsysa niesamowicie!
W przeciwieństwie do tłoczenia czerni na myśliwych ;)

piątek, 30 września 2011

Nadgorlis ;)

Tia, się rozpisuję ostatnio. Ale to głównie dlatego, że końcówka miesiąca, godziny swoje już na wrzesień wypracowałam więc mam wolne ;)

Myśliwi otrzymali dzisiaj 300 czarnych krzyżyków, na więcej nie dam się namówić. W ramach nadmiaru wolnego czasu wypełzłam dzisiaj na świeże powietrze i zaczęłam nowy hafcik ;) Nazwałam go pieszczotliwie "Lisia Dyplomacja". Jak go ukończę to zrozumiecie, dlaczego :D



A przed chwilką zamówiłam moją ulubioną mulinę PND.
Myślę, że do środy przyjdzie ;)
Zamierzam wyszyć nimi poniższy wzór. Ale tym razem na czarnej kanwie ;P


Nie mogę się już doczekać rozpoczęcia wyszywania :D

Dzisiejszy dzień był dosyć zaskakujący. Pod wieloma względami. Jednak trzeba przyznać, że się udał. I pociągnął za sobą pewne konsekwencje. I mam nadzieję, że owe konsekwencje utrzymają się dłuższy czas.

A teraz pora na nowy sezon Pamiętników Wampirów.
Stęskniłam się za Damonem :D

Pozdrawiam ciepło. I, obiecuję, to już ostatni post dzisiaj ;)

Tłoczenie

Tłoczenie (czyt. wyszywanie tła) idzie średnio. Mało pasjonujące zajęcie. Ale chcę już skończyć! Jak najszybciej!



Czekając na dostawę muliny planuję kolejne lisy. Ale nieco inne, niż te powyższe (btw. nigdy nie dam się już wrobić w czarne tło!), ale równie słodkie ;)

Szablon zmieniłam. Naprodukowałam się przy tym nieco, ale efekt mi się podoba :)

A nieśmiałkom proponuję zebranie się na odwagę i stanie się śmiałkami. O.

środa, 28 września 2011

2nd New Moon ;)

No. Jakoś zmusiłam aparat do współpracy.
Obyło się, na szczęście, bez ofiar (chociaż było blisko).

W tej zabawie fajne jest to, że gołym okiem widać, co ostatnio się wyszywa ;) U mnie w ostatnich warstwach wyraźnie dominują rudości i czerń - dowód na to, że uparcie pracuję nad lisami :)



 A co do lisów.
Wczoraj ukończyłam wyszywanie pyszczków. Zostało mi już tylko tło do wykończenia :)


Jestem przeogromnie z siebie dumna.
A jak zrobię tę czarną plamę w tle to już całkiem będę przedumniasta z siebie ;P

Wybrałam wzór, który będę wyszywać jako następny :) Tylko trzeba mulinkę kupić...

wtorek, 27 września 2011

Złośliwość rzeczy martwych

Akurat dzisiaj, w dzień nowiu, musiały paść mi akumulatorki w aparacie. Wszystkie 8 na raz...
...zatem zdjęcia TUSALowe wrzucę jutro. Łącznie z postępami w lisach. A są niemałe ;)
Pozdrawiam!

sobota, 24 września 2011

Bordeaux

Mam dla Was złą informację - to że nie piszę nie znaczy wcale, że zniknęłam. Mam się dobrze, nawet bardzo. Tkwię w swoim śnie, który uparcie, wraz z każdym spojrzeniem i uśmiechem, staje się jawą.
Merdam radośnie rudą kitą, która znów zmieniła kolor z rudego brązu na bardzo ciemny bordowy. Niemal czarny.
I słucham nowej płyty Closterkellera, obserwując bordowe palce tańczące na klawiaturze.
Dobrze mi jest tak. Oj tak tak...
Tak bordowo.
I Bordeaux rozbrzmiewa w słuchawkach.
Rozpływam się w cieplej mgle codziennych przyjemności.

I wcale nie przestałam wyszywać ;)
Lisów przybyło sporo. Sami spójrzcie!

Coraz bardziej przeraża mnie myśl o wszechogarniającej lisy czerni. Znaczy się - wyszywanie tła nie będzie radosne.
A najgorsze jest to, że nie mam zielonego pojęcia, co wyszywać po liskach...

Biblioteczka rośnie nieskromnie.
Pewnie nie dzieliłam się swoimi planami....
Są niecne. Zamierzam uskładać sobie pokaźnej wielkości biblioteczkę.
W tym miesiącu na półeczce wylądowały:




Właśnie czytam "Grę Anioła".
Cudo :)

niedziela, 4 września 2011

Wrzesień :)

Nadszedł, w końcu! Czasu się zrobiło jakoś więcej. W końcu mogłam dzisiaj sobie przysiąść i pohaftować spokojnie moje czworonogi :)

Zakupowo dzisiaj było. Ale niehafcikowo-zakupowo ;) Takie tam spodnie, spinki do włosów (dużo czarnych, błyszczcych piórek do moich roztrzepanych koczków! tak... mrok ze mnie ;)), 8 mulinek (malutko... wiem... ) i... kolczyk.
W sumie to dwa kolczyki połączone w jeden. Pajączek i malutka cyrkonia. A łańcuszek długości ze 2 cm. Kupiłam. No ale klops, bo mam tylko po jednej dziurce w uszach. Znaczy się... miałam. Szybko naprawiłam ten błąd i etap umraczniania postępuje dalej.
Stanowczo zaczynam się bać o moje zdrowie psychiczne ;)

Z haftów:
Skończyłam letnią świnkę :)


No i przybył spory kawałek lisa :)

Powoli zaczynam myśleć, co następne. Ale chyba już wiem... ;)

Pozdrawiam ciepło!

poniedziałek, 29 sierpnia 2011

1st New Moon

No i stało się. Nadszedł wyczekiwany Pierwszy Nów!
Jakże to mrocznie brzmi...
Niestety na wieczko dalej czasu nie znalazłam, ale... Ale słoiczko-buteleczka jest. I to już całkiem przyjemnie zapełniona ;)



A tak, przy okazji, pochwalę się niewielkimi postępami ;)

Świnki:
Już na prawdę niewiele do wyszycia mi tu zostało ;)

Myśliwi:
Czerń w tle rośnie!

Pozdrawiam ciepło :)

PS. Z okazji nadchodzącej jesieni zmieniłam szablon.
Ach, jak ja kocham wrzesień!
Niewyobrażalnie wręcz.
Ciepły wiatr grający wśród złocących się liści niczym wytrawny muzyk na ukochanym instrumencie.
Wieczorami deszcz siecze zbolałe liście bezlitosnymi strugami wody oraz lodowymi kryształami, które jak diamenty lśnią w blasku księżyca. Świat przybiera swe najstrojniejsze szaty - roziskrzone złoto łączy ze szlachetną czerwienią rubinu (tak, to kolor moich włosów!), dobierając odcienie liści tak, aby współgrały z ciemniejącą zielenią trawy (tak, to jadeitowy blask moich oczu!).U schyłku dnia niebo zmienia barwę, z czystego akwamarynu w krystaliczny ametyst. Nocą mróz ścina trawę, która iskrzy milionami skier przy najlżejszym dotyku światła. Powracają mgły, jak tiulowe szale dam tańczących na balu. Na ostatnim balu lata.
Kocham wrzesień.
Oby i w tym roku był dla mnie łaskawy.
I znów spopielił moje obawy ciepłym dotykiem szczęścia...

czwartek, 25 sierpnia 2011

Słonecznie :)

Oj oj. Długo mnie tu nie było.
Dużo się działo, rzeczy nie tylko, niestety, przyjemnych.
Ale przeżyłam i... jest dobrze. A przynajmniej dopuszczalnie dobrze.
Znaczy się - bilans powodów do śmiechu i płaczu jest około remisowy. Więc można uznać, że jest wszystko w porządku ;)

Czasu do hafcenia mało. I jeszcze, jak na złość, czas ten złośliwie się jakby kurczy.
Ale kradnę codziennie, chociażby po kilka minut, zapasy czasowe Szarej Codzienności.
I oto, co powstało przez ostatnie 2 tygodnie ;)


Aby odpocząć od rudości chwyciłam coś optymistycznego.
Latające świnki są bardzo pozytywne i przemiło się je wyszywa :)

Tutaj gotowa wiosna :)

A tutaj rozpoczęte (na dobre) lato :)


Oczywiście, postępy nad liskami również są. Nie tak spektakularne, jak zwykle bywały, ale jednak ;)

Teraz już powoli zabieram się za tło. Może jakoś je w końcu wymęczę... Ale nie wiem, kiedy ;)


Z wielkiej miłości do zbierania rzeczy bezużytecznych (w tym również wspomnień ;)), zapisałam się na TUSAL'a. Pojemniczek już jest, nawet troszkę zapełniony. Tylko przykrywki brak. Na szczęście pomysł na takową już kiełkuje w rudym łbie. I mam nadzieję, że do najbliższego nowiu wykiełkuje na dobre łapkami i wytworzy prześliczne wieczko ;)

A teraz, w ramach ochładzania się, wędruję do pokoju dziennego, gdzie jest stanowczo chłodniej. Nie to, żebym narzekała na pogodę, ależ skąd! Ale tam czekają na mnie mulinki ;)

Pozdrawiam ciepło!

poniedziałek, 8 sierpnia 2011

Wciąż lisio :)

Mało czasu na wyszywanie. Dużo pracowania (i, jak mantrę, powtarzam sobie - będzie na mulinki, będzie na mulinki...).

U szczeniaczka powoli pojawia się pyszczek. Myślę, że dzisiaj skończę malucha :)


Pozdrawiam! :)

wtorek, 2 sierpnia 2011

Sprytni myśliwi odsłona kolejna ;)

Ależ powoli rośnie ten mój obrazek. Ale przez to, że powoli rośnie, jakoś nie mam ochoty na skoki w bok (czyt.  przerywniki) ;)
Mam też dla wszystkich haftujących ostrzeżenie - w Haftach Polskich zamienniki mulin nie zawsze są trafnie dobrane! Dla przykładu w moich liskach jeden kolor w zamiennikach wyglądał tak:
Madeira - 2014
DMC - 677
Anchor - 311
Ariadna - stare 628, czyli nowe 1776

I, pytanie: skąd tu się wzięło cholerne DMC 677?! Zamawiając mulinę nie skojarzyłam, że tego numerka zwykle używałam do wyszywania zielsk wszelakich. Młody lisek miałby mieć zielonkawy pyszczek o.O
Na szczęście miałam w pudełeczku Ariadnę 1776, więc szczeniaczek nie będzie zielonkawy.
Więc, przestrzegam - pilnujcie palet, nawet we wzorach z gazet ;)

No i się chwalę moimi postępami w liskach:


Powoli wyłania się esencja lisowatości :D
Idzie powoli, bo powoli. Ale idzie ;)

Wczoraj, po wystaniu kilkunastu minut w kolejce na poczcie (z niecierpliwym tupaniem nóżkami pt. "ja już ja już ja juuuż chcęęę!") otrzymałam paczuszkę od Bursztynka :)
Same śliczności! Dużo gazetków krafcikowych, w tym... dwie scrapbookowe! :D Uparcie trzymam się wyszywania, bo muszę... MUSZĘ skończyć liski, ale... kusi ;>
Do tego przydasie, książeczka, dobroci podniebienne, ach ach ach. Jak ja lubię wygrywać candy ^^'
Wrzuciłabym zdjęcia, ale po zrobieniu powyższej lisiej fotki akumulatorki powiedziały "hasta la vista, baby!". Więc musicie się zadowolić echem radości H-Lucynki ;P


Pozdrawiam ciepło!




PS. Przepraszam, że tak mało się udzielam na Waszych blogach, ale jak na razie brakuje mi stanowczo czasu.  Ale oglądam wszystko! :)

piątek, 29 lipca 2011

Extremelyhappyfox ;)

Zrobiłam mały porządek na blogu. Bannerek u góry wypociłam (zajęło mi to całe 15 minut, straszne! 15 minut mniej do wyszywania lisków! ;)). Podobny podpis będę dodawać do każdego zdjęcia. Miałam nieprzyjemną sytuację. Jedna panna dodawała do swojego bloga moje zdjęcia jako... własne wytwory o.O Nieprzyjemne to. Bardzo.
Po lewej dodałam taki ładny obrazek.
"Your comments FEED my blog"
Coś w tym jest, Serducho radośniej mi bije, gdy widzę, że ktoś mi kibicuje, podgląda mnie i docenia. W gruncie rzeczy Lis to dosyć próżna istotka ;)

Mało czasu na wyszywanie. Góra godzina dziennie zostaje, gdy okroi się moją dobę z czasu poświęconego na podstawowe czynności życiowe oraz, stety i niestety, pracę. Jednak wizja dużej ilości mulinek, nowej szafy i łóżka rekompensuje mi braki czasu stricte leniwego ;)
I kupię sobie taki duuuuży kuferek. Postawię go w rogu pokoju i będę tam trzymać wszystkie moje przydasie, o!

Prace nad liskami postępują. W dość ślimaczym tempie, ale jednak. Wyrosły już oseskowi łapki oraz zaczyna się pojawiać rude futerko :)
Z łapek jestem niezbyt zadowolona, bo krzyżyki słabo naciągałam. Ale z resztą już lepiej :)


Mam tylko nadzieję, że sygnaturki na zdjęciach nie są zbyt natarczywe dla oczków. No ale człek, czy tam lis, musi się bronić przed bandą oszustów internetowych, a phi!

Pozdrawiam ciepło :)

wtorek, 26 lipca 2011

Liski plus veryhappyfox :)

Ha! Szczęście czasem się uśmiecha do rudych czworonogów. No dobra, czworonogów uparcie stąpających na dwóch łapach. Ale przy tym zawzięcie merdających ogonami ;)
Nowy gatunek lisa - happyfox - odkryłam w niedzielę, gdy Ktoś zaskoczył mnie swoją obecnością.
A dzisiaj odkryłam nowsiejszy gatunek lisa - veryhappyfox. Czynnikiem uszczęśliwiającym do granic możliwości była wiadomość, że Bursztynek wylosowała mnie w candy na swoim blogu. Oj oj! Nigdy mi się jeszcze tak nie poszczęściło, toż przyleciałam i w trybie ekspresowym się chwalę, ha!



Ale żeby chwalenia stało się zadość - oto i postępy w lisim hafciku.



Dużo prześwitów. Ale cholerna, prześliczna mulinka firmy bezfirmowej jest diabli gruba. I dwie nitki to stanowczo za dużo do wyszywania, a przy jednej są prześwity. Ale nie widać ich aż tak niż na zdjęciu robionym z fleszem ;) Miałam wyszywać na czarnej kanwie, ale to standardowa 14 i... jakieś duże te oczka. Może jak skończę te maleństwo i zostanie mi muliny to zrobię również wersję na czarnym tle. Jakiś chętny na czworonogi się zawsze znajdzie (i to wcale nie była aluzja! ;)).
A dla tych, co nie widzą tutaj lisa - to kawałek ziemi ;P

piątek, 22 lipca 2011

Zakupki, Liski i Dzikie Przyjemności :)

Oj. Dużo ostatnio mi się wyszywa :)


Żabki:



Skończyłam kota Purrfekcyjnego ;)



No i wróciłam do blackworkowego domku.



A teraz o zakupach :)
Dorwałam na Allegro mulinę. W kolorystyce DMC, ale nie DMC. Rzekomo doskonałej jakości.
Dzisiaj przyszła (a mój Wampir stał się świadkiem zapalczywego rozrywania paczki, macania, wąchania, dotykania, podziwiania i tych *isk isk* w zielonych oczkach :D).
No i cóż. Muszę potwierdzić.
Piękna, miękka, błyszcząca.
W dotyku Anchorki, kolorki DMC (w 95%), a cena niższa niż Ariadna ;) No i gruba - 2 nitki tej bezfirmówki  to jak 3 nitki Ariadny. I tak ślicznie pachnie...





A tu materiały przygotowane na najnowszy hafcik. Kolorystyka chyba mówi sama za siebie, cóż to za zwierz będzie ;)



Tulam ciepło :)

wtorek, 19 lipca 2011

MAM!!!

Dzisiaj notka buziakowa.
Tadzieuszko, BUZI!



Szykujcie się na żabi pogrom! :D

Podziękowania również dla wszystkich kobitek, które dołączyły się do poszukiwań.
Ze szczególnym wskazaniem na Bogusię, która... stworzyła sama wzór żabek :D
Dziękuję, jesteście KOCHANE!

A jutro lub pojutrze notka zakupowa ;)
Duzio mulinek!

niedziela, 17 lipca 2011

Płodnie ;)

No tak. Normalnym stało się, że nie jestem w stanie od początku do końca wytrzymać przy jednym hafcie.
I tak kota porzuciłam, zostawiając go bez jednej łapki ;)


Z godzina roboty przy nim mi została. Ale szarości miałam już dosyć, więc wróciłam do... Małpek.
Staroć straszny. Ale ukończony wreszcie ;)



I teraz część najbardziej kolorowa. Pocieszając się po fiasku w poszukiwaniu stosu żab z poprzedniej notki...
Wyszywam inne żabki :)


Bardzo fajnie się je wyszywa :) Testuję na nich, biedaczkach, nowe techniki krzyżykowe, które wygrzebałam w otchłani internetu. I... To chyba działa. Jakoś tak ładniej całość wygląda niż zwykle ;)

A oto jak zwykle sypiają psy.


Kulturka musi być, no nie? ;)