poniedziałek, 6 lipca 2015

Próbuję wrócić... i nie wiem, jak się za to zabrać ;)

Ja już zapewne wiecie, moje życie się nieco skomplikowało. Równolegle prowadzę bloga o swojej walce z rakiem, i, powiem szczerze, zaiwania mi on masę czasu.
Kombinuję, jakby tu połączyć wszystko w jedno.
Bo do moich rękodzielniczych hobby doszło jeszcze sporo zabaw.
Koraliki, sutasz, beading, powoli dojrzewam do wyklejania mozaik.
Ale dalej też haftuję. I dalej walczę z chorobą.
Wymyśliłam sobie, że co jakiś czas (planowane raz na tydzień ;)) na MAM ALIENA będę wrzucać notkę rękodzielniczą. Czyli i tak częściej, niż tu się cokolwiek pojawia ;P

Ale, póki nie wymyślę jakiejś praktycznej metody połączenia dwóch blogów w jeden, chwalę się maleństwami ;)





Wybaczcie jakość zdjęć, ale zupełnie zapomniałam, że powinnam robić ładniutkie fotografie aparatem, nie komórką. Ot, odwykłam od chwalenia się swoimi pracami ;)
Powstały jeszcze dwa sporo większe obrazki, ale to niespodzianki. Nie będę się zdradzać ;)

Pozdrawiam cieplutko i, mam nadzieję, do zobaczenia :)))

piątek, 16 stycznia 2015

Żabio i kwieciście ;)

Troszkę zaległości się narobiło. Niestety moje raczysko mnie zaczęło porządnie męczyć i niby wyszywam, ale tyle prawie co nic...

Na początek buciki, które na roczek wyszyłam bratankowi. Mogę się już pochwalić, bo prezent już w łapkach maluszka :)


Następnie powstały żabki. Mój UFOk sprzed kilku lat. Wyszywałam od nowa, bo stara robótka była już tak zniszczona, że nie dało się jej odratować. A ja nie potrafię udawać, że czegoś nie wyszywałam i tak po prostu olać ;p


Cały grudzień utknęłam w zamówieniu na kociaki. Wyszyłam aż cztery... Wzór znam już na pamięć :D


W ciągu kilku dni wyhaftowałam krokusika. Muszę znaleźć rameczkę :)


Dalej pracuję nad żabami :) Już niewiele krzyżyków zostało, za to masa konturów, masa... Już się boję.


Ależ one ogromne!
A teraz idę poodpoczywać, bo chemioterapia znowuż mnie zmogła...
Buziaczki!