piątek, 29 lipca 2011

Extremelyhappyfox ;)

Zrobiłam mały porządek na blogu. Bannerek u góry wypociłam (zajęło mi to całe 15 minut, straszne! 15 minut mniej do wyszywania lisków! ;)). Podobny podpis będę dodawać do każdego zdjęcia. Miałam nieprzyjemną sytuację. Jedna panna dodawała do swojego bloga moje zdjęcia jako... własne wytwory o.O Nieprzyjemne to. Bardzo.
Po lewej dodałam taki ładny obrazek.
"Your comments FEED my blog"
Coś w tym jest, Serducho radośniej mi bije, gdy widzę, że ktoś mi kibicuje, podgląda mnie i docenia. W gruncie rzeczy Lis to dosyć próżna istotka ;)

Mało czasu na wyszywanie. Góra godzina dziennie zostaje, gdy okroi się moją dobę z czasu poświęconego na podstawowe czynności życiowe oraz, stety i niestety, pracę. Jednak wizja dużej ilości mulinek, nowej szafy i łóżka rekompensuje mi braki czasu stricte leniwego ;)
I kupię sobie taki duuuuży kuferek. Postawię go w rogu pokoju i będę tam trzymać wszystkie moje przydasie, o!

Prace nad liskami postępują. W dość ślimaczym tempie, ale jednak. Wyrosły już oseskowi łapki oraz zaczyna się pojawiać rude futerko :)
Z łapek jestem niezbyt zadowolona, bo krzyżyki słabo naciągałam. Ale z resztą już lepiej :)


Mam tylko nadzieję, że sygnaturki na zdjęciach nie są zbyt natarczywe dla oczków. No ale człek, czy tam lis, musi się bronić przed bandą oszustów internetowych, a phi!

Pozdrawiam ciepło :)

wtorek, 26 lipca 2011

Liski plus veryhappyfox :)

Ha! Szczęście czasem się uśmiecha do rudych czworonogów. No dobra, czworonogów uparcie stąpających na dwóch łapach. Ale przy tym zawzięcie merdających ogonami ;)
Nowy gatunek lisa - happyfox - odkryłam w niedzielę, gdy Ktoś zaskoczył mnie swoją obecnością.
A dzisiaj odkryłam nowsiejszy gatunek lisa - veryhappyfox. Czynnikiem uszczęśliwiającym do granic możliwości była wiadomość, że Bursztynek wylosowała mnie w candy na swoim blogu. Oj oj! Nigdy mi się jeszcze tak nie poszczęściło, toż przyleciałam i w trybie ekspresowym się chwalę, ha!



Ale żeby chwalenia stało się zadość - oto i postępy w lisim hafciku.



Dużo prześwitów. Ale cholerna, prześliczna mulinka firmy bezfirmowej jest diabli gruba. I dwie nitki to stanowczo za dużo do wyszywania, a przy jednej są prześwity. Ale nie widać ich aż tak niż na zdjęciu robionym z fleszem ;) Miałam wyszywać na czarnej kanwie, ale to standardowa 14 i... jakieś duże te oczka. Może jak skończę te maleństwo i zostanie mi muliny to zrobię również wersję na czarnym tle. Jakiś chętny na czworonogi się zawsze znajdzie (i to wcale nie była aluzja! ;)).
A dla tych, co nie widzą tutaj lisa - to kawałek ziemi ;P

piątek, 22 lipca 2011

Zakupki, Liski i Dzikie Przyjemności :)

Oj. Dużo ostatnio mi się wyszywa :)


Żabki:



Skończyłam kota Purrfekcyjnego ;)



No i wróciłam do blackworkowego domku.



A teraz o zakupach :)
Dorwałam na Allegro mulinę. W kolorystyce DMC, ale nie DMC. Rzekomo doskonałej jakości.
Dzisiaj przyszła (a mój Wampir stał się świadkiem zapalczywego rozrywania paczki, macania, wąchania, dotykania, podziwiania i tych *isk isk* w zielonych oczkach :D).
No i cóż. Muszę potwierdzić.
Piękna, miękka, błyszcząca.
W dotyku Anchorki, kolorki DMC (w 95%), a cena niższa niż Ariadna ;) No i gruba - 2 nitki tej bezfirmówki  to jak 3 nitki Ariadny. I tak ślicznie pachnie...





A tu materiały przygotowane na najnowszy hafcik. Kolorystyka chyba mówi sama za siebie, cóż to za zwierz będzie ;)



Tulam ciepło :)

wtorek, 19 lipca 2011

MAM!!!

Dzisiaj notka buziakowa.
Tadzieuszko, BUZI!



Szykujcie się na żabi pogrom! :D

Podziękowania również dla wszystkich kobitek, które dołączyły się do poszukiwań.
Ze szczególnym wskazaniem na Bogusię, która... stworzyła sama wzór żabek :D
Dziękuję, jesteście KOCHANE!

A jutro lub pojutrze notka zakupowa ;)
Duzio mulinek!

niedziela, 17 lipca 2011

Płodnie ;)

No tak. Normalnym stało się, że nie jestem w stanie od początku do końca wytrzymać przy jednym hafcie.
I tak kota porzuciłam, zostawiając go bez jednej łapki ;)


Z godzina roboty przy nim mi została. Ale szarości miałam już dosyć, więc wróciłam do... Małpek.
Staroć straszny. Ale ukończony wreszcie ;)



I teraz część najbardziej kolorowa. Pocieszając się po fiasku w poszukiwaniu stosu żab z poprzedniej notki...
Wyszywam inne żabki :)


Bardzo fajnie się je wyszywa :) Testuję na nich, biedaczkach, nowe techniki krzyżykowe, które wygrzebałam w otchłani internetu. I... To chyba działa. Jakoś tak ładniej całość wygląda niż zwykle ;)

A oto jak zwykle sypiają psy.


Kulturka musi być, no nie? ;)

sobota, 16 lipca 2011

Od pierwszego wejrzenia @_@

Zobaczyłam dzisiaj to cudo.


I... I ja MUSZĘ to WYSZYĆ!
Normalnie muszę, bo mnie skręci!
Ma może któraś z Was wzór? Wie, gdzie można kupić?
Cokolwiek.
Błagam Was, bo umrę z ogólnego MUSZĘnia.
To jest jakaś totalna abstrakcja...
Chyba jeszcze nigdy nie zbzikowałam aż tak na punkcie jakiegoś wzoru...

poniedziałek, 11 lipca 2011

Purr! Plus słów parę o candy-zowaniu ;)

Jednak udało mi się coś wybrać do wyszywania :)
Zdjęcie strzelone na szybko, bo pogoda i tak nie pozwala na lepszej jakości zdjęcia.



A teraz czas na moje wynurzenia ;)
Od niedawna strasznie korci mnie, aby spróbować swoich sił w scrapbookingu. Ale, przyznaję się bez bicia, nie mam zielonego pojęcia, od czego zacząć. Na razie kolekcjonuję materiały niezbędne do rozpoczęcia nowej przygody artystycznej. I w związku z tym, pełna nadziei, że szczęście mnie nie ominie, biorę udział w różnych candy. Może akurat uda się zostać Szczęściarą do Potęgi, a tym samym Bogowie dadzą mi znak, że popierają moje zapędy krafciarskie?
Błądząc po różnych blogach dotyczących srapowania upajam zmysły. Zbieram inspirację.
I trafiam na coraz to ciekawsze miejsca w sieci :) Wyniki owych trafień po lewej stronie - zapraszam do zwiedzania. Jest na czym oczka zawiesić :)

http://by-lejdi.blogspot.com - trafiłam tu przez link do candy. Do zgarnięcia garść cudności. 
Ale! Urzekła mnie (nie)jedna praca. 


Rewelacja, prawda? :)

Oj oj. Coś czuję zbliżającą się scrapomanię...

niedziela, 10 lipca 2011

Złoty Smok i Pawie :)

No to się przyłożyłam do krzyżowania ;)

Przedstawiam Państwu etui (prawie skończone - jeszcze jakaś lamówka do góry by się przydała... pomyślę).



No i cuś, co wczoraj skończyłam. Troszkę mi zajął skurkowaniec czasu, ale chyba było warto :)


Nie wiem, za co się teraz wziąć... Nie mam zielonego pojęcia. Co mnie dziwi i... przeraża o.O

A oto i mój przeszkadzajek.
Reksiu, przedstaw się Państwu!


:)

piątek, 8 lipca 2011

Newborn ;)

Ach! Troszkę mnie nie było, ale już się tłumaczę ;)
Mianowicie... Format dysku, nowy system.
I wszystko zrobiłam sama.
Sama.
Ja ja ja, siaaama! ;)

Teraz za to system uparcie nie wykrywa podłączonego aparatu, a w tle instaluje się Picasa. Bo oczywiście chcę się pochwalić tym, co wytworzyłam ;)

Powrót do smoczka :)


Jeszcze jeden dzień i będzie skończony, hihihi :)
Następny w planach... Niespodzianka! :D

* * * * * EDIT * * * * *
Nie zauważyłam!
Dzięki wielkie za tysiąc odwiedzin!
Zakładając tę Norkę nie spodziewałam się, że tysiączek tak szybko jej strzeli :)
I tak myślę i myślę... I chyba przy następnej zmianie pierwszej cyferki zorganizuję jakieś dzielenie się cukiereczkami. Bo candy to fajna rzecz :)

Pozdrawiam ciepło! :)

Btw. Za zostawianie komentarzy nie zabijam. Ani nawet nie gryzę. Naprawdę ;)

niedziela, 3 lipca 2011

Awaria

No niestety mała awaria ładowarki akumulatorków. A pawie skończone, Oktaryn też, zabieram sie powoli za nowy haft. A nie jest lekko, bo mam do wyboru dużo wzorów. Jakieś 7GB. Plus kilka gazetek w wersji "rzeczywistej".
Ale motywem przewodnim są nici, które dostałam od ojczulka ;) Ponad 70 niteczek, każda w innym kolorze :D Dominują tam różne odcienie morskiego błękitu, szarości, beżu i brudnych róży, więc mam ochotę (ogromną!) z nich skorzystać ;) Waham się między kotkami na plaży, młodymi wilczkami, pyszczkiem wilka, storczykiem, a blackworkowym kotkiem (którego prędzej czy później i tak wyszyję, o!). Ale mam dziwne przeczucie, że wygra coś wilczego ;)


Zaktualizowałam nieco linki do blogów. I coraz bardziej pociąga mnie...
Scrapowanie. No spójrzcie tylko na to poniżej:






Powoli zatracam się w poczuciu absolutnego beztalencia... o.O


Pozdrawiam ciepło. I, obiecuję, w końcu uda mi się naładować akumulatorki ;)