piątek, 17 czerwca 2011

Paw i paf paf.

Się obijam książkowo zamiast haftować. Pratchett i jego Mort mnie znów wsysł. Ale z tym wsysnięciem jest mi całkiem dobrze.
No więc... Oto co wypłodziłam w ciągu ostatnich trzech dni. Mało, wiem.
No ale Śmierć, Wampir i Średniowiecze zbierają swoje żniwo ;)


Jeszcze jeden taki przystojniak i będę miała etui na telefon :)

A oto pyszczki, które mnie ciągle obserwują i kombinują, jakby mi tu zabrać niteczki i szmatkę z ręki... ;)

Iskierka: Om nom nom...

Zjawa: Hej, Iskra, jadalne?

Iskierka: Nie... Ale coś tu błyska...


Zgubiłam igłę. Nie żeby to było coś nowego lub niezwykłego. Krążą już anegdoty o tym, ile Lis potrzebuje igieł do wyszycia jednego obrazka, ale... ta była ostatnia o.O

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz